Jest wieczór i to późny. Niedawno spadł świeży śnieg, ale mimo wszystko niebo jest czyste i doskonale możesz zobaczyć wielki, srebrzysty księży. Po chwili pojawia się jeszcze zorza. Jest Ci zimno, ale ignorujesz to.
Powoli schodzą się tutaj inni członkowie watahy. W kilka minut zebrali się tu wszyscy łącznie z Loutus.
-To co? Już zaraz zaczynamy!-Mówi radośnie któryś z wilków.
-Musimy jeszcze poczekać na kogoś.-Spokojnie mówi alfa.-Ale w między czasie niech ktoś rozpali ognisko.-Przy czyjejś małej pomocy ogień szybko bucha w niebo, a Tobie robi się cieplej.
Powoli podchodzisz bliżej do ogniska i kładziesz się w powoli topniejącym śniegu.
-Na kogo czekamy?-Pada szybkie i krótkie pytanie, które poprzedza ryk. Większość się lęka, ale ty doskonale wiesz do kogo on należy. To jest Stalker, demon Naisine, a to oznacza, że jego właścicielka jest w pobliżu.
Czekacie tak chwilę,a zimno staje się coraz bardziej dotkliwe. W końcu w mroku pojawiają się cztery punkciki. Dwa zielone, wysoko nad ziemią oraz dwa błękitne sporo niżej. Domyślasz się, że jest to Nasine i Stalker. W pięć minut znajdują się w zasięgu ognia i od razu z piersi innych wilków wydzierają się westchnienia zachwytu.
-Witaj Loutus Córko Natury.-Mówi spokojnie.-Tak jak Ci przekazał Stalker przybyłam, aby opowiedzieć Twojej watasze legendy tych terenów.-Zaciekawiony stawiasz swoje uszy na sztorc i wpatrujesz się z zainteresowaniem w starą wilczycę.
-Dziękuję Nasine Mroźna Pani. Jak mniemam chcesz opowiedzieć im cztery legendy tych terenów oraz coś o Unii?
-Oczywiście, że tak.-Mówi Nasine i kładzie się u boku swojego demona.-Więc jako pierwszą legendę chciałabym opowiedzieć wam historię o Ukisie oraz historię jego walki z Upadłym Lwem, pierwszej alfie Shadow Island.
Wilki zaczęły dyskutować o czymś między sobą zawzięcie.
-CICHO!-Warczy Loutus, a wszyscy posłusznie milczą.
-Więc dobre siedemset lat temu podczas zamieci tysiąclecia na świat przyszedł mały, słaby, srebrzysty szczeniak imieniem Ukis. Został on porzucony w jaskini, którą potem nazwano Jego imieniem. Przebywał tam sam przez około tydzień do czasu gdy zawierucha osłabła. Szczenię niechybnie by zginęło gdyby nie znalazła Shosu, wojowniczka jednej z pomniejszych watah, które przebywały tu przed zjednoczeniem, którego dokonał właśnie Ukis. Wadera zajmowała się nim do czasu gdy ten dorósł. Wtedy Ukis zwany później Ukis'em Lwobójcą postawił sobie za cel zjednoczenie wszystkich małych i słabych watah w jedną, wielką i silną. W przeciągu dwu lat udało mu się to uczynić. Przez kolejnych kilka lat wszystko było w porządku. Wataha urosła w siłę i zdobyła nawet tereny na dalekim zachodzie, czyli tam gdzie dni są długie, a noce krótkie. Wszystko zmieniło się gdy jeden z potężnych demonów zbuntował się przeciwko swojemu właścicielowi i zaczął mordować i niszczyć wszystko na swojej drodze. Alfa postanowił sam walczyć z Lwem. Znalazł go w Tunelach i wywabił na zewnątrz. Stoczyli długą i zaciekłą walkę, w której Ukisowi pomogły stworzenia dwunogie, władające magią. Wspólnie udało im się uśpić i z powrotem sprowadzić Lwa do wnętrza Tuneli. Według legendy jeżeli ktoś o czystym sercu i dobrych zamiarach odnajdzie i obudzi Upadłego posiądzie jego moc i wierność na pewien czas, a potem powróci do uśpienia. Tak też wydarzyło się podczas ostatniej bitwy trzystuletniej wojny.-Wadera kończy pierwsze dwie opowieści.
-To było niesamowite!-Mówisz zafascynowany.
-Dziękuję, nie było łatwo tego opowiedzieć, ale jakoś się udało. Więc drugą historią jest opowieść o The Havoc. Jak pewno wiecie, Wy pochodzący z gorących, zachodnich krain, po świcie stąpają istoty dwunogie, które nie są porośnięte własnym futrem, a ubierające futro zwierząt przez nie zabitych. Pojawiły się szybko i nagle. Nikt nie wie skąd i dokładnie kiedy. W przeciągu kilku lat wybudowali gigantyczne siedlisko. Mieszkali tam przez dość długi czas, ale nagle, z dnia na dzień zniknęli wszyscy, wszyściuteńcy co do jednego, a siedlisko zostało kompletnie zniszczone. Mawiało się, że to jest zemsta duchów pradawnych istot oraz ich demonów, a wy co o tym sądzicie?-Naisine pyta zagadkowo. Znowu pojawiają się szmery, ale milkną jak tylko odzywa się alfa.-A ostatnią historią na dziś jest legenda jest opowieść o białej klaczy, demonie imieniem Hentayah. Każdy wilk, który przebywa tu już trochę musiały słyszeć o Frerq Marsh, czyli starych i zamarzniętych od wieków bagnach. Podobno każdy kto przebywa tam przez dłuższy czas musi ujrzeć białego, demonicznego konia imieniem Hentayah. Henatayah była niegdyś demonem potężnego maga watahy Ukisa, którego imię brzmiało Squinq. Podczas jednej z walk został on śmiertelnie ranny i nie mógł się uleczyć. Zadecydował, że jego jedyną nadzieją jest połączenie swojej duszy z duszą oraz ciałem jego demona. Udało mu się i tak też powstała nasza piękna zjawa z bagien. Nie wiemy jak jest do nas nastawiona, ale każdy kto wszedł na dłuższy czas na bagna nigdy nie powrócił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz